Prowadząc coaching i szkolenia zdarza mi się trafić na klientów oczekujących, że ktoś pomoże im odkryć (lub wręcz dostarczy) szybkie i proste rozwiązania wszystkich problemów. Taka postawa klientów wystawia ich na żer wszelkiej maści manipulatorów oraz może skutkować poważnymi konsekwencjami. Jak można uniknąć tej pułapki?
Choć Polacy nadal zarabiają znacznie mniej niż w większości krajów Europy Zachodniej, to „łączne wydatki na leki w Polsce stanowią ok. 2,4% PKB i należą one do najwyższych w Europie” (Podaję za PAP 2015 r.). Od wielu lat kolejne dane Głównego Urzędu Statystycznego pokazują, że Polacy zażywają coraz więcej leków (głównie tych dostępnych bez recepty) oraz suplementów diety. Jak pisze Martyna Figurska: „Przeciętny Polak kupuje 34 opakowania leków rocznie, a każdego dnia zażywa średnio aż 4 tabletki! Przeważnie są to tabletki przeciwbólowe, uspokajające, nasenne, a także suplementy diety.” („Na pasku pastylek”, Miesięcznik „Charaktery”, XII 2016 r.).
Już samo zestawienie najczęściej kupowanych środków prowadzi do ciekawych wniosków natury psychologicznej. Wygląda na to, że duży odsetek Polaków żywi przekonania, iż:
- Na wszystkie niedogodności życiowe istnieją odpowiednie preparaty, które wystarczy przyjmować i to rozwiąże problem. Nie trzeba zmieniać stylu życia np. uprawiać więcej sportu, nie przejadać się, nauczyć się konstruktywnie radzić sobie ze stresem, presją ze strony szefa czy konfliktami w rodzinie.
- Nieprzyjemne sygnały, jakie otrzymujemy od naszego ciała należy szybko wyeliminować np. nic nigdy nie może mnie boleć, nie powinnam odczuwać zdenerwowania nawet w trudnej sytuacji, muszę zawsze szybko usypiać – niezależnie od tego, co dzieje się w moim życiu. To przekonanie jest szczególnie niebezpieczne zarówno z medycznego, jak i psychologicznego punktu widzenia, gdyż te nieprzyjemne doznania fizyczne są cennym ostrzeżeniem, że dzieje się z nami coś złego. Im szybciej wychwycimy te sygnały i podejmiemy adekwatne działania, tym lepiej dla nas. Choroba nie zdąży się rozwinąć, więc jej leczenie będzie tańsze, prostsze i z większym prawdopodobieństwem skuteczności. Niestety często dopiero ostry ból (lub inny objaw utrudniający codzienne funkcjonowanie) skłania ludzi do szukania prawdziwych rozwiązań, a nie tylko do maskowania problemu. Jeśli więc tłumimy te sygnały biorąc leki np. przeciwbólowe (lub „paraleki”), to choroba się nasila. Aż dochodzi to momentu, gdy nie daje się jej ignorować, zaś leczenie staje się znacznie trudniejsze. Analogicznie jest z chorobami psychosomatycznymi. Często pacjent „chodzi po lekarzach” z powodu np. bólów, nasilającej się astmy czy problemów z przewodem pokarmowym, a okazuje się, że przeżywa ogromny stres i presję, pracuje ponad siły (lub co gorsza jest ofiarą mobbingu) i/lub ma kłopoty osobiste. Te odczucia z ciała były informacją, że w jego życiu dzieje się źle, lecz zamiast przyjrzeć się swojej sytuacji i emocjom, wolał brać kolejne tabletki… Ignorowanie sygnałów z naszego ciała może również prowadzić do odcięcia emocji i trudności z prawidłowym nazwaniem swoich przeżyć oraz ze zrozumieniem ich powodów. Przykładowo: „ból brzucha” może wynikać z silnego stresu, a nie z przyczyn gastrycznych, więc proszek nie pomoże, gdy źle czujemy się przed wystąpieniem publicznym czy rozmową rekrutacyjną.
- Za dany problem odpowiada tylko jeden czynnik, więc wystarczy działanie jednokierunkowe, żeby znów było dobrze. Tymczasem zarówno w kwestiach cielesnych, jak i psychicznych właściwe jest podejście holistyczne oraz patrzenie na człowieka jako na skomplikowany układ, w którym poszczególne elementy ze sobą oddziałują. I nie chodzi mi tylko o interakcje pomiędzy różnymi lekami, suplementami diety, używkami czy nawet jedzeniem, ale również o to, że wiele problemów zdrowotnych i psychologicznych wymaga jednoczesnego działania na paru płaszczyznach.
- Tabletki pozwalają dowolnie regulować nasze samopoczucie i nastrój. Wiele osób nie widzi nic niepokojącego w tym, że rano bierze pigułki, żeby „mieć energię”, potem „na stres i nerwy”, zaś wieczorem na sen.
- Każdy cel można osiągnąć – niezależnie od własnych uwarunkowań. Przykładowo: każdy może mieć bujne włosy – niezależnie od predyspozycji genetycznych, trybu życia czy chorób. Wystarczy brać odpowiednio dużo tabletek.
Lekarze muszą nieustannie borykać się z takimi nierealistycznymi oczekiwaniami ze strony pacjentów, a jednocześnie podtrzymywać ich motywację do długotrwałego przestrzegania zaleceń. Badania (m.in. przeprowadzone przez prof. Kardasa w ramach Projektu ABC) pokazują, że zwłaszcza w przypadku chorób przewlekłych, wysoki odsetek pacjentów nie kontynuuje terapii. Co gorsza, niektórzy pacjenci obrażają się na lekarza, który mówi, że leczenie nie będzie łatwe lub że efekty będą poniżej oczekiwań pacjenta. Bywa, że uważają tego lekarza za „niedouczonego”, skoro nie wie, że są dostępne leki, które dają spektakularne efekty. Widzieli to przecież w reklamie czy internecie… W jednym z programów telewizyjnych typu „medyczne reality show” wystąpiła 30-latka, która skarżyła się na potworne bóle kolana oraz niemożność sprawnego chodzenia i klękania. Liczyła na to, że lekarz – wybitny specjalista zoperuje jej kolano i będzie mogła wreszcie normalnie żyć. Jednak ów ortopeda powiedział, że nie ma sensu, żeby przeprowadzał teraz operację kolana, skoro ona mając 160 cm wzrostu waży ok. 100 kg. Wyjaśnił, iż przy tak dużej nadwadze operacja nie rozwiąże problemu. Pacjentka nie kryła rozczarowania opinią lekarza. Chciała operacji, a nie diety….
Zdarzało się czasem, że na moje sesje coachingowe i treningi rozwoju osobistego przychodzili klienci, którzy mieli analogiczne przekonania jak powyżej. Oczekiwali magicznych rozwiązań dających błyskawiczny efekt i nie wymagających żadnych modyfikacji w swoim dotychczasowym życiu. Nie chcieli wkładać wysiłku w proces zmiany – miało być „łatwo, lekko i przyjemnie”. Niektórzy nawet, jeśli na początku przejawiali duży entuzjazm, to szybko tracili motywację i/lub przestawali działać konsekwentnie.
Pojawiali się też tacy, którzy wierzyli, że istnieją idealne rozwiązania każdego problemu. Np. iż jest możliwe opracowanie takiego CV lub zestawu odpowiedzi na pytania rekrutacyjne, że spodobają się każdemu pracodawcy. A jeśli jakiś coach mówi im, że nie istnieją takie działania, które zagwarantują sukces i akceptację, to widać jest niekompetentny albo nie chce podzielić się tą magiczną formułą ze swoim klientem…
Część osób przychodziła z celami „nieSMARTnymi” np. w ogóle nierealistycznymi (chcę, żeby mnie wszyscy lubili, nie chcę się niczym denerwować) lub nierealistycznymi w ich przypadku (gdyż nie posiadali niezbędnych zasobów lub znacząco nie doszacowali czasu i wysiłku, jaki musieliby ponieść). Często te cele były niekonkretne lub zbyt ogólne (np. chcę być szczęśliwa, chcę odnieść sukces). Bywało, że praca nad dookreśleniem celów pokazywała, że klient nie potrafił oddzielić własnych celów od narzuconych mu przez rodzinę czy przełożonych lub że nie ma spójnego systemu wartości.
Niektórzy uważali, że każdy problem można rozpatrywać oddzielnie i/lub że można osiągnąć cel pracując tylko nad wąskim wycinkiem. Tymczasem bardzo wiele spraw jest ze sobą powiązanych. Bywa, że dany problem jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, więc aby osiągnąć zamierzoną zmianę, trzeba dojść do źródła np. przekonań odnośnie siebie i świata, systemu wartości, motywacji, tożsamości. Przykładowo: trening komunikatywności niewiele pomoże, jeśli przyczyną lęku przed kontaktami społecznymi jest niskie poczucie własnej wartości, strach przed odrzuceniem i krytyką.
Zdecydowana większość takich moich klientów po skonfrontowaniu ich z faktami oraz wyjaśnieniu pułapek psychologicznych, w jakie wpadli, urealniała swoje oczekiwania i była gotowa na autentyczne zaaranżowanie się w proces rozwoju oraz włożenie w niego wysiłku. Dzięki takiej zmianie podejścia, skutecznie osiągali swoje cele i uzyskiwali trwałe rezultaty. Doceniali też moją szczerość oraz etykę zawodową, gdyż nie obiecywałam im „gruszek na wierzbie” nawet, gdy na początku procesu wywierali na mnie presję czy okazywali niezadowolenie, że nie dostaną „magicznej formuły”.
Jednak mała część moich klientów rezygnowała i nawet mówili wprost, że poszukają takiego „specjalisty”, którzy obieca im „lek na całe zło”. Niektórzy z nich wracali do mnie, gdy przekonywali się, że korzystanie z usług tych, którzy im tak dużo obiecywali, przynosiło niewielkie rezultaty. Z rozmów z psychoterapeutami, lekarzami i coachami wiem, że im także trafiają się osoby, które cechuje „myślenie życzeniowe”. Niestety część z tych klientów nie zamierza przyjąć do wiadomości, że proces pracy nad sobą będzie wymagał wyrzeczeń i czasu, zaś efekty nie zawsze będą zgodne z ich wygórowanymi oczekiwaniami. Skoro „zawiedli się” na tym terapeucie/ lekarzu/ coachu, to poszukają lepszego… Takiego, który zapewni ich, że zna sposób, aby to osiągnąć…
Niestety konsekwencją szukania specjalisty, który obieca efekty bez wysiłku bywa to, że problem (lub choroba) przybiera na sile i trafiasz do prawdziwego profesjonalisty, gdy sprawa jest już nabrzmiała. Przykładowo, gdy nadużywałeś środków przeciwbólowych na "ból kręgosłupa", to nie dość, że za późno rozpocząłeś rehabilitację, to jeszcze musisz borykać się ze skutkami ubocznymi branych leków. Analogicznie będzie, jeśli ktoś z ciężką depresją trafi na psychoterapeutę, który „z zasady nie uznaje” stosowania antydepresantów, więc będzie zniechęcał pacjenta do skorzystania z takich leków, co narazi go na niepotrzebne cierpienie oraz wydłuży proces wychodzenia z tej choroby.
W każdej profesji – także wśród lekarzy, coachy, trenerów rozwoju czy psychoterapeutów znajdują się naciągacze, którzy wbrew obowiązującej wiedzy, a nawet zdrowemu rozsądkowi składają klientom nierealistyczne obietnice, byle ich tylko przy sobie utrzymać i zarobić na ich myśleniu życzeniowym lub desperacji. Niektórzy posuwają się nawet do stosowania psychomanipulacji. Na szczęście tacy oszuści stanowią zdecydowaną mniejszość. Większość specjalistów działa zgodnie z zasadami etyki zawodowej.
Zadaj sobie pytanie „jak wyglądałby świat, gdyby można było osiągnąć dany cel w taki sposób, jakiego oczekuję”. Przykładowo: czy gdyby istniał cudowny specyfik na porost włosów lub schudnięcie, to czy byliby w ogóle ludzie łysi lub otyli? Raczej nie…
Następnie zastanów się nad tym, na ile masz realny wpływ na swój problem. Część rzeczy jest poza naszym zasięgiem (np. nie wybieramy sobie genów), ale to nie znaczy, że nie możemy nic zrobić. Zawsze mamy pole manewru, które warto efektywnie wykorzystać. Poczucie wpływu i sprawstwa jest niezmiernie ważne w pracy nad sobą – zwłaszcza przy określaniu stopnia realności celów oraz zaplanowaniu optymalnych działań służących ich realizacji.
Przeprowadź rozumowanie typu: czym charakteryzują się te osoby, które osiągnęły pożądane przeze mnie rezultaty? W jaki sposób i w jakim czasie to osiągnęły? Z jakiego pułapu startowały? Czym różnią się ode mnie? W czym są podobne? Jakich kompetencji, wiedzy, doświadczeń, działań jeszcze mi brakuje, aby osiągnąć moje cele?
Przeanalizuj, jakimi zasobami dysponujesz oraz kto i w jaki sposób może ci pomóc w ich lepszym wykorzystaniu. Zastanów się, czy praca z tym specjalistą przynosi ci korzyści/ postępy. Przykładowo: jeśli coach kariery ograniczałby się tylko do afirmacji typu "jesteś zwycięzcą" i nie byłoby praktycznej pracy nad analizą twoich kompetencji, realnych ścieżek kariery czy zaplanowania konkretnych działań, które przybliżą cię do osiągnięcia ambicji zawodowych, to radziłabym poszukać innego coacha.
Pomocne jest poznanie technik obrony przed manipulacją. Polecam książkę doktora psychologii Tomasza Witkowskiego „Psychomanipulacje”. Warto również stosować wgląd w siebie i autorefleksję oraz odkrywać głębsze przyczyny swoich problemów i odczuć. Dopiero takie podejście pozwoli dokonać trwałej zmiany i poprawy jakości życia.
Szukaj wsparcia osób, które są wobec ciebie szczere, uczciwe, powiedzą ci prawdę (nawet trudną) oraz dają realne wsparcie. A nie tylko przytakują i mówią to, co chcesz usłyszeć. Zwracaj uwagę na to, jakimi wartościami kierują się w swoim życiu i pracy oraz czy naprawdę zależy im na tym, abyś osiągnął swoje cele i „stanął na własnych nogach”. Jeśli korzystasz z coachingu, treningu rozwoju osobistego lub psychoterapii, zwracaj uwagę na to, czy taka osoba nie próbuje uzależnić ciebie od swojej pomocy. Z drugiej strony pogódź się z tym, że nikt może wyręczyć cię w pracy nad sobą.
Pamiętaj, że coaching ani terapia nie powinny stać się twoim sposobem na życie i nie mogą trwać w nieskończoność. Zaś relacja z coachem czy psychoterapeutą nie zastąpi związków z bliskimi.
NES Healthcare jest firmą z prawie 30-letnim doświadczeniem w rekrutacji medycznej na rynku brytyjskim i ponad 9-letnim doświadczeniem w Polsce. Prowadzimy także szkolenia z umiejętności psychospołecznych dla personelu medycznego, a także coaching oraz doradztwo w zakresie Zarządzania Zasobami Ludzkimi.